Kiedy zaczynałam pisać tego posta, pogoda nas rozpieszczała - piękna, złota jesień i temperatura zbliżająca się do dwudziestu stopni. Potem zrobiło się szaro, ponuro i przeraźliwie zimno, co skutecznie zniechęciło mnie do robienia czegokolwiek, w tym dokończenia pisania. Korzystając jednak z dzisiejszego zastrzyku energii, spowodowanego przygrzewającym od rana słonkiem, zapraszam Was na kolejny spacer po Warszawie z muralami w tle. Dzisiaj nadal będziemy trzymać się lewobrzeżnej części miasta, smaczny kąsek Pragi zostawiając sobie na trzecią część cyklu.
ul. Oboźna 11 (widoczny od strony ul. Kopernika)
Pierwszy z murali jest autorstwa artystów tworzących pod pseudonimami Chazme i Sepe. Przedstawia dziwaczny statek origami zawieszony na lampionach, a na jego pokładzie wątpliwej urody brodatego grubasa. W tle widzimy m.in. Pinokia (?) i dalsze stateczki i samolociki w stylu origami. Zaskakująca mieszanka, ale pewnie właśnie dlatego całość jest tak interesująca.
ul. Dzielna 72 (na bocznej ścianie kamienicy)
Zgodnie z informacjami, jakie udało mi się znaleźć w Internecie, ten mural ma tytuł "Monkey business" i został stworzony przez artystów z grupy Etam Cru. Przedstawia starego wędrowca z blond brodą w kwiecistej kurtce (oglądając zdjęcia sprzed półtora roku widzę, że broda rzeczywiście była blond; do tej pory kolory zdążyły nieco zblaknąć). Podróżnikowi towarzyszy małpka z katarynką i wróbelek na czapce.
ul. Racławicka 17
Kolejny mural nosi tytuł "The Rooster's Egg", czyli kogucie jajo. Mamy tu pomnik czy ołtarz dla gigantycznego koguta, który rzekomo zniósł jajo, poniżej kobietę w masce kury i nowo wyklutego chłopca. Paleta barw ogranicza się do czerni, bieli i szarości. Postaci kobiety i chłopca przypominają czarne sylwetki ze starożytnych greckich waz, natomiast ręce trzymające jaja - greckie kolumny. Całość przywodzi na myśl jakąś mityczną wizję stworzenia świata, jak dla mnie nieco niepokojącą. Mural stworzył niemiecki artysta DOME na zaproszenie festiwalu Street Art Doping. Celem festiwalu jest poprawa wizerunku miejsc zaniedbanych i zapomnianych oraz angażowanie mieszkańców do świeżego spojrzenia na miasto, na drodze właśnie takich przedsięwzięć, jak murale.
ul. Nowolipki 4 (w bramie kamienicy)
"Esperanto". Żółto-pomarańczowy mural namalowany po obu stronach przejścia w bramie kamienicy. Przedstawia szereg postaci historycznych i popkulturowych wraz ze słynnymi cytatami wiązanymi z tymi postaciami - każdy w języku polskim i esperanto. Pochód rozpoczyna Ludwik Zamenhof - twórca języka esperanto, który mieszkał i pracował na Muranowie - i krótka notka biograficzna na jego temat. Dalej widzimy między innymi Charliego Chaplina ("Tylko NIEkochani NIEnawidzą"), Marię Antoninę ("Nie mają chleba? To niech jedzą ciastka"), a także Lwa Tołstoja, Alberta Einsteina, Napoleona Bonaparte, Brunona Schulza i Kartezjusza. Jest też Hamlet, Mistrz Yoda i Osioł ze Shrek'a:) Miłośnicy prostoty i minimalistycznego designu rozpoznają sentencję Ludwiga Mies van der Rohe ("Mniej znaczy więcej").
ul. Żelazna 79
Napis "CZYSTOŚĆ JEST?" i porozrzucane białe litery i znaki zapytania na intensywnie niebieskim tle. Treść murala wydaje się wyjaśniać jego lokalizacja - powstał na budynku, w którym mieści się Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna. Jednak na stronie puszka.waw.pl znalazłam ciekawe spostrzeżenie, że niektóre układy porozrzucanych po muralu liter przypominają kopulujące pary. Z tą nową informacją przyjrzałam się jeszcze raz zdjęciom i rzeczywiście, coś jest na rzeczy. Sama bym na to nie wpadła, ale niektóre zestawienia "Ś" i "Ć" wyglądają bardzo sugestywnie:) Ale ja tam widzę również inne sytuacje życiowe: panią z wózkiem, chłopca na spacerze z psem, duży samochód (wszystkie na dole muralu). Na stronie Grupy Twożywo (autora muralu) znalazłam natomiast takie - szerokie - rozumienie czystości, która jest tematem ich pracy: "Czystość rozumiana jako warunek efektywnej organizacji ludzkich skupisk, swoiste przykazanie cywilizacyjne, w kulturze idea poszukiwaczy czystej formy w niezrozumiałym chaosie. W skrajnych postaciach zmienia się jednostkowo w nerwicę natręctw, a w skali społeczeństw w neurozę totalitaryzmu". Taki, wydawałoby się prosty mural, a tyle w nim treści:)
ul. Twarda 6 (wschodnia ściana budynku Gminy Wyznaniowej Żydowskiej, obok Synagogi im. Nożyków)
Na zakończenie bardzo pozytywna, kolorowa praca. Mural poświęcony Julianowi Tuwimowi i nawiązujący do jego wiersza pt. "Lokomotywa". Przedstawia lokomotywę i 3 wagony z popularnego wiersza: ten z kuframi, pakami i skrzyniami, ze słoniem, niedźwiedziem i dwiema żyrafami oraz ostatni - pełen bananów. Obok wagonów - fragment utworu zapisany w języku jidysz oraz tytuł w tym języku.
Zachęcam do spacerów po Waszych miastach i poszukiwania takich perełek. Można trafić w naprawdę ciekawe miejsca, o istnieniu których nie mieliście nawet pojęcia. Pracuję nad kolejną - trzecią częścią serii o muralach, ukaże się mam nadzieję już niedługo.
Pozdrawiam ciepło,
Klaudia
murale to sztuka! bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńMiło Cię widzieć Aniu!:) ostatnio znalazłam w Internecie zdjęcia łódzkich murali. Są niesamowite, chyba będę się tam musiała wybrać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło.
Z niecierpliwością czekam na3 część o muralach, o nie których z nich nawet nie wiedziałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta D. :)